Przepraszam za tytuł :).
Robiłem dzisiaj duży przegląd rysunków i szkiców. Mam tego z pół szafy. Niczego nie wyrzucam, bo może kiedyś się okaże, że gdzieś tam, wśród zabazgrolonych kartek jest jakiś zapomniany, genialny pomysł.
Zazwyczaj takie wyrzuca się na stertę "to do niczego" i po latach człowiek łapie się za głowę i krzyczy: "Motyla noga! Czemu w pierwszej części Hardego zrobiłem tak, jak zrobiłem, kiedy miałem taki dobry pomysł na szkicach!"
Takie życie.
[Od czego są alternatywne rzeczywistości w komiksach (he he)]
Dzisiaj, wśród sterty starych (ale jarych) szkiców znalazłem prawdziwy skarb...