niedziela, 10 czerwca 2012

5000: Komiksy Psychoaktywne

Wpis nr 5000. Okazja nie byle jaka. Skoro to blog Opium VI wypada odnieść się do niemal zapomnianego komiksu z oświeconą małpą w roli głównej. Kto pamięta o co chodzi? Ja ledwo...
Czerwony wóz pancernyOpium VI jedzie sobie gdzieś tam hen daleko zahaczając przednim kołem o granice rzeczywistości. Tymczasem znani z kilku zeszytów oryginalnej serii twórcy zagościli (czy też zagoszczą) w komiksie Konstrukt numer pięć.
Mowa tu o takich sławach komiksu jak: Henry Hop i George Zaunhopfen. Towarzyszyć im będą „tajemniczy” Q (rysownik) no i ja. Kilka lat temu postanowiliśmy przybliżyć najmłodszym czytelnikom postać niejakiego Filipa Stixa. Wyszło dosyć dziwacznie. Sami się przekonacie. Historia „Stix Ogrodnik”, która wypełni cyfrowe strony komiksu Konstrukt # 5 będzie wzbogacona o krótką historyjkę wspomnianych wyżej autorów.
Poniżej kilka przykładowych stron. Jestem w trakcie ponownego wstawiania chmurek z tekstem. Plansze są w wersji roboczej.
 

Po bardzo pozytywnej recenzji „Króla w Szkarłacie” na łamach H. P. Lovecraft.pl z miejsca pojawił się krytykancki głos przewodniczącego klubu psycho-fanów Konstruktu. Proszę nie odczytywać tego co za chwilę napiszę w kontekście tytułu bloga, ale przewodniczący przyznał się, lub też bardzo dosadnie zasugerował, że nadużywa substancji psychoaktywnych. To tak przy okazji obrażania recenzenta. Dwa zdania, dwa mocne przekazy. Niesamowite.

Okrągły numer wpisu i bolesne wyznanie prezesa klubu komponują się razem w coś, co można skomentować tylko w jeden sposób:

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Każda szanująca się seria komiksowa (dokładnie tak! 30 czerwca będzie piąty numer!) powinna mieś swój anty-klubik. A skoro to „psycho-matematyka” to klub psycho-fanów jest jak najbardziej na miejscu.


Żeby zakończyć wpis jeszcze bardziej optymistycznie. Szykujemy kolejną serię w świecie Konstrukcji. Towarzyszyć temu będzie będzie zmiana w formacie publikacji. Może już od piątego Konstruktu? Kto wie? Jednak to news mniej prywatny. Do rozwinięcia w przyszłości na stronie Czarnej Materii.  

A tymczasem... tymczasem. Do następnego wpisu, który może zawierać coś, czego się nie spodziewacie. Nawet jeśli kiedyś już to zapowiadałem...

P.S. Kto wie skąd wzięły się nazwy kwiatów na stronie obok?

4 komentarze:

  1. Kuba, miej chociaż jaja napisać z nazwiska, że to do mnie te umizgi, a nie się krygujesz jak gimnazjalistka i uprawiasz zabawę we "wszyscy wiemy o co chodzi". Boli cię krytyka? To miej odwagę to przyznać? Wisi ci? To się nie żal na blogasku.

    I chyba sam ostro ćpasz, skoro z tego komentarza to wywnioskowałeś.

    Zresztą widzę, że zdaje się koledzy z portalu poszli ci na rękę i skasowali nieprzychylny głos, bo go nigdzie nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak ten tazos Cię wkurzył? To nie krytyka tylko bardzo krótki opis sytuacji. Ja się wręcz cieszę z okazji powstania tego klubu. I proszę nie pisz, żebym czegoś nie pisał na moim blogu. Jak sam zauważyłeś niczego personalnie tutaj nie przytoczyłem. Ale skoro chcesz to się pod tym podpisz. Miej jaja i z nazwiska.

    Dziwnym trafem, kiedy dyskutujesz wzburzony w większości Twoich wpisów widnieje słowo "ból". W kontekście tego małego fragmentu posta o klubie brzmi to mrocznie.

    Przy okazji chciałbym publicznie zaznaczyć, że nie używam żadnych środków wspomagających\utrudniających psychodeliczne myślenie. Proszę bez pomówień.

    I jeszcze jedno szanowny Godaiu. My się nawet nie znamy a Ty mi tu takie ciężkie działa wytaczasz. Bój się boga!

    To wszystko pewnie przez te tazosy...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Klubu"? Nie ćpaj tyle, albo zmień dilera, bo cię oszukuje. Nie ma żadnego klubu, nie przechwalaj sobie rzeczywistości. Ja lubię cię kopnąć, bo nie podoba mi się to, co produkujesz, a jeszcze bardziej cały przedmuchany hype, który zastępuje produkt. A to, że Maciek, który cię kiedyś pimpował, potem się rozczarował, to nie moja wina, tylko twojej kiepskiej produkcji. Innych ludzi z tego urojonego "klubu" nie kojarzę. Jak ty kojarzysz, to znaczy, że widzisz więcej niż ja.

    Ja się pod swoim przywołanym komentarzem podpisałem imieniem i nazwiskiem. Jeżeli nagłówek komentarza zawierający nazwisko i imię to dla ciebie nie jest "podpisanie" to ja nie wiem, co chcesz? Skan metryki? Jakbyś zapomniał to się nazywam Bartek Biedrzycki, nigdy się nie kryłem. Nie mam też kilku wersji nazwiska (Kiyuc, Kijuc, jak się to pisze, bo w końcu nie wiem?)

    Nie wiem, jak rozpoznajesz, kiedy dyskutuję wzburzony. Zresztą to trochę bez znaczenia, bo źle rozpoznajesz - to, co ludzie biorą za zdenerwowanie lub chamstwo z mojej strony to taki "stan typowy". Ja lubię "kurwą" albo "chujem" czasem rzucić, bo jestem nieskomplikowany człowiek. Słowo "ból"? Weź jakąś statystykę zrób, skoro tak dokładnie śledzisz moje wypowiedzi, ja nie wiem, czy tak często. Mroczne to wszystko jak nie przymierzając saga "Zmierzch". Pewnie zresztą masz do niej jakieś ukryte nawiązanie w swoim komiksie, tylko nie wychwyciłęm.

    Pomówienia, drogi kolego, to sobie uskuteczniasz sam takimi pierdołami jak powyższy wpis. Przytocz mi, gdzie tam deklaruję, że ćpam, albo odszczekaj to pierdolenie o tym, że ja deklaruję ćpanie.

    Ciężkie działa? Skąd ty się urwałeś. Dostałeś jeden długi artykuł z bardzo konkretnymi faktami i opiniami, w tym od człowieka, któremu mógłbyś buty czyścić jeśli chodzi o komiksy (nie, nie mówię o sobie), plus parę kopów od gościa rozśmieszonego zbiorowym brandzlem nad produktem, który x miesięcy był reklamowany jako objawienie, a okazał się byle czym. Masz prawo nie pamiętać, był kiedyś taki koleś, Ferus. Tak pimpował swój nadchodzący komiks internetowy, że jak w końcu to gówno wypuści, to go zadziobali. Ale to dawno, dobre 6-7 lat temu.

    Nie podoba mi się twój produkt. Mówienie otwarcie o tym, że coś jest gówniane, to nie ciężkie działa. To istota internetu. Chłopcy z HP Lovecraft robią ci wirtualną laskę i produkują co trzeci wpis o twoim komiksie. Ciesz się tym, zamiast się smucić, że ja nie podzielam ich niezrozumiałego entuzjazmu.

    Gdybyś zamiast się onanizować niezrozumieniem artysty posłuchał i poczytał co ja nagrywam i piszę, to byś wiedział, o co chodzi. Wcale nie o tazosy (uczepiłeś się punktu wyjścia, zastosowanego jako barwna odskocznia, "mistrzu wielowarstwowych nawiązań, niedomówień itp.", bo to wygodniej, niż jak ci zarzucają bełkotliwe scenariusze, niezrozumiałe historie, nieciekawe rysunki, kiepską stylizację, brak sensu i nadmiernie artystowskie pitu-pitu). Jebać te tazosy, jebać nieistniejącą grę planszową i figurki, które nie wyjdą nigdy poza projekt - tu trochę o co innego chodzi.

    Boga się nie boję, bo jestem niewierzący.

    Na koniec rada: chcesz się dojebać, bo ci się nie podoba, że się dojebałem? Pojedź po jakiejś mojej produkcji. Mam ich więcej niż ty i robię je od czasów, kiedy o Kijucu (Kiyucu?) [Q? - jakaś split personality?] nikt nawet w Lublinie nie słyszał. Zamiast jechać po krytyku, postaraj się odrobinę i przynajmniej, na poziomie przedszkola, zastosuj zasadę "sam lepiej nie umiesz". Jak będziesz miał problem, mogę ci wysłać listę rzeczy, po których wszyscy dotąd jechali. Będziesz mógł przeczytać poprzednie opinie i dyskusje i "nawiązać".

    Ja po tobie personalnie nie jadę, bo nie wiem, kto ty w ogóle, do cholery, jesteś (ani nawet jak dokładnie masz na nazwisko - w odróżnieniu ode mnie podpisujesz się różnie, a dodatkowo wymyślasz sobie różne dziwne osobowości). Więc wybacz.

    OdpowiedzUsuń
  4. A! To Ty się oburzyłeś tak na tę fikcję literacką z posta!? Nie na tazosa? Pierwszy raz w życiu coś takiego widzę.
    Jak się ktoś wkurzał na cyfrowy krążek z obrazkiem już widziałem.:)
    Nie wiem o jakim wykasowanym przez kogoś komentarzu piszesz. A tę Twoją laurkę sobie zachowam do mojej pracy socjologicznej na temat kultury liberalnej wsi:))).
    I poważnie. Te wszystkie Twoje skojarzenia zogniskowane wokół sfery płciowej połączone z "wulgarnym określeniem odbycia stosunku w przedmiotem" (do tego nieistniejącym, jak: gra planszowa, tazosy i figurki) mogę określić jedynie mianem "mroczne".

    Godai, jesteś mroczny.

    OdpowiedzUsuń